Franziska Gehm po ukończeniu studiów w Niemczech, Anglii i Irlandii pracowała w wiedeńskim radiu, gimnazjum w Danii i wydawnictwie książek dla dzieci. Obecnie jest autorką książek i tłumaczką oraz mieszka wraz z rodziną w Monachium. Wydała wiele tytułów dla dzieci i młodzieży, które zostały przetłumaczone na kilka języków.
Nigdy wcześniej nie słyszałam o tej autorce, tak samo było z "Rodziną Pompadauz". Cieszę się jednak, że przeczytałam tę książkę, bo miło spędziłam z nią czas. Ale zacznę od początku... Kiedy otwierałam tę historię, byłam zaskoczona dziwnym podtytułem- "Purkająca świnia z obwisłym brzuchem". "O czy ta książka jest?!"- trybiki w mojej głowie pracowały na pełnych obrotach. Okazało się, że "Rodzina Pompadauz" opowiada przygody bardzo kolorowych bohaterów...
Mieszkańcy hotelu "Piękne Chwile" przenoszą się o prawie 100 lat w przyszłość. Teraz Kasmiranda Pompadauz, Jonni (znany jako "Piekielna Ręka") i Melusine są kompletnie niedzisiejsi! Miasto Rippelpolde zmieniło się nie do poznania. Współczesne dzieci rozmawiają ze sobą mówiąc do małych skrzyneczek, a kobiety noszą spódnice kończące się ledwie za kolano! Na szczęście przyjaciele poznają Milforda, syna bogatego właściciela fabryki kiełbasy. Czy dzieci wraz z cesarzową Ingeborg (świnią z obwisłym brzuchem) rozwiążą tajemnicę, którą skrywa fabryka?
Autorka posługuje się językiem nieskomplikowanym, ale lekkim i przyjemnym, przez co szybko przewracałam strony. Akcji też nie mam nic do zarzucenia, bo miała umiarkowane tempo i wciągała mnie w tę historię. Fabuła "Rodziny..." jest bardzo ciekawa. Mimo iż, wątek podróży w czasie nieraz był już obecny w literaturze, to autorka wykreowała dość nietypowy świat. W książce jest tylko jedna wycieczka do przyszłości, ale wbrew pozorom ta podróż zmienia wiele w życiu mieszkańców hotelu "Piękne Chwile". Sto lat różnicy to jednak wiele. "Dwudziestowieczni" bohaterowie uważają ludzi żyjących w XXI wieku za dziwaków. I na odwrót. Różne poglądy prowadzą do wielu śmiesznych sytuacji, a nawet sami bohaterowie nieraz wywołują uśmiech na twarzy. Zafascynowana śmiercią Kasmiranda, urwis Jonni i (planująca rejs na Titanicu) Melusine to persony niezwykle interesujące. Warto wspomnieć, że pozostałe postacie również mają oryginalne osobowości.
Nie mogę zapomnieć także o pięknym wydaniu tytułu. Twarda okładka to niejedyny plus, również wnętrze wygląda świetnie. Utwór jest bogaty w ilustracje autorstwa Franziski Harvey, co sprawia, że tekst milej się czyta. Podsumowując, "Rodzina Pompadauz" jest idealna na leniwe popołudnie. Książkę polecam dzieciom, młodzieży i dorosłym, bo takie bajki, jak ta są bez ograniczeń wiekowych i każdy czytelnik może się pośmiać z zabawnych perypetii bohaterów. Całość oceniam na 7/10.
Za egzemplarz recenzencki dziękuję Wydawnictwu Dreams.
Zawiłe nazwy i nazwisko samej rodziny dobrze mnie zniechęcają do sięgnięcia po tę lekturę. Jednak sama fabuła mi się podoba, więc zastanowię czy chciałabym spędzić przy tej książce trochę czasu.
OdpowiedzUsuńNaprawdę polecam, z książką można spędzić miłe chwile. ;)
UsuńCoś mi mówi, że mój brat ucieszyłby się z takiego prezentu ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Chyba nie dla mnie. A i tak nie mam czasu ostatnio na nowe książki... Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńWidzę, że teraz znalazłam prezent dla młodszego rodzeństwa.:-)
OdpowiedzUsuńMoże być ciekawie, mam nadzieję, że znajdę na tę książkę czas ;)
OdpowiedzUsuńJeszcze nie słyszałam o tej książce, a szkoda :) Bo po Twojej recenzji widzę, że zapowiada się naprawdę fajnie i szkoda byłoby ją przegapić :)
OdpowiedzUsuńNazwisko coś mi się kojarzy, ale nie mogę sobie przypomnieć sobie skąd... Chyba zaraz sprawdzę...
OdpowiedzUsuńPewnie słyszałaś o książkowym cyklu dla dzieci - "Siostry wampirki". ;)
Usuń