niedziela, 17 lutego 2013

"Idealnie dobrani" - Catherine McKenzie

 

Anne Shirley Blythe przypomina Anię z Zielonego wzgórza - ma identyczne imię, rude włosy i talent do pisania. Jest też romantyczką, co nie do końca wychodzi jej na zdrowie. Trzydziestotrzyletnia dziennikarka ma za sobą cztery nieudane związki i bardzo ją to przygnębia, gdyż jej koleżanki oraz przyjaciółka już dawno są po ślubie lub mają narzeczonych. Anne, rozpaczając po rozłące z ostatnim partnerem, przez przypadek odnajduje na chodniku wizytówkę tajemniczej firmy - Blythe&Company, zajmującej się "zawodowym kojarzeniem". Czyżby przeznaczenie? Kobieta przeżywa jednak niezłe zaskoczenie, gdy dowiaduje się, że Blythe&Company nie zajmuje się organizowaniem ranek, a... aranżowaniem małżeństw. Teraz Anne musi dokonać wyboru, od niej zależy, jak ta "bajka" się skończy.

Postać głównej bohaterki bardzo mnie zainteresowała. Panna Blythe jest inteligentna, zabawna, sympatyczna, lecz często, za często, marzy o rzeczach niemożliwych do spełnienia. Właśnie dlatego przez zbyt wiele lat nie mogła odnaleźć miłości - szukała księcia o czarnych włosach i niebieskich oczach, ideału. Jak wiadomo, nie ma człowieka bez wad, zatem czy jakaś firma może doskonale dobrać dwójkę ludzi? To pytanie zadawała sobie nie tylko główna bohaterka, ja również zastanawiałam się, jak się potoczy dalsza akcja. I chyba to jest najlepsze w tej książce - czekanie na zakończenie. Mam na myśli oczywiście to, że nie można doczekać się informacji o tym, czy problemy Anne wreszcie się skończą. Autorka jednak nieco namieszała, ponieważ nasza nowoczesna Ania z Zielonego Wzgórza staje na ślubnym kobiercu już w połowie książki. O czym więc jest druga połowa? Nie chcę zdradzić zbyt wiele, ale są momenty na smutki i radości. Z kartki na kartkę główną bohaterkę poznaje się coraz lepiej i dzięki temu między czytającym a Anne tworzy się jakaś więź, przez co, nawet mimowolnie, kibicuje się świeżo upieczonej mężatce.

"Idealnie dobrani" sprawiają pozytywne wrażenie. Jest humor, postacie posiadają dobrze zaprojektowane charaktery, akcja jest wciągająca. Tylko miejscami trochę zgrzyta, niektóre wątki nieco się dłużą, ale nie są do niedociągnięcia, na które nie można przymknąć oka. Krótko mówiąc, Catherine McKenzie stworzyła dobrą książkę dla kobiet z wadami, które w przyszłych tekstach powinny zniknąć. W każdym razie tego autorce życzę, gdyż posiada lekkie pióro i potrafi tworzyć nie najgorszą fabułę. Poza tym podoba mi się to, że pisarka nie zrobiła ze swojego "dziecka" klasycznego romansu, a napisała powieść obyczajową z kilkoma zabawnymi dialogami. Na plus jest także to, że przelała na papier swoje przemyślenia na temat miłości. "Idealnie dobrani" nie perfekcyjni, lecz, mimo to, miło się ich czyta. Jeśli nie będzie oczekiwać się  lektury wymagającej, a lekkiej, odprężającej historii, to myślę, że ta książka Was nie zawiedzie. Polecam na pochmurne popołudnia, bo to powieść po prostu idealna na poprawę humoru.


 Książkę otrzymałam od Wyd. Otwartego.