sobota, 31 grudnia 2011

"Spętani przez bogów"- Josephine Angelini

SPĘTANI PRZEZ BOGÓW
Wiosną ubiegłego roku w USA miała miejsce niewyobrażalna scena. Agentka pracująca dla Josephine Angelini napisała, że ma książkę, która jest oryginalna, piękna i wzruszająca.Amerykański wydawca postanowił zapłacić ponad milion dolarów za prawa publikacji niedokończonej wówczas książki i za pozostałe (nienapisane, a pewnie jeszcze nie zaczęte!) dwie części trylogii! Niemiecki wydawca zatrudnił nawet zespół rockowy, by nagrać piosenkę do powieści. Czy „Spętani przez bogów” są aż tak cudowną historią, by towarzyszyła im taka nagonka?

Autorka ukazuje motyw często powtarzający się w mitach greckich- przeznaczenie. Herosi nie raz są postaciami tragicznymi, gdyż nie mogą uciec od przepowiedni. Wtedy próbują odmienić swój los, lecz erynie chcą by przeznaczenie się wypełniło, więc nie dopuszczają by coś się zmieniło. Nieważne, co zrobisz- i tak będziesz przeklęty. Nic tego nie powstrzyma wszystko zostało już przepowiedziane tysiące lat temu…

Helena Hamilton zawsze wiedziała,że jest inna od swoich rówieśników. Nie wiedziała, dlaczego ma super moce takie jak niewyobrażalna szybkość i siła. Przez szesnaście lat nie rozwiązała zagadki, ale wszystko się zmienia, gdy nocą dręczą ją sny, w których wędruje przez jałową krainę, natomiast  w dzień prześladują ją trzy płaczące kobiety w bieli. Jakby tego było mało, dziewczyna w szkole poznaje Lucasa i ma ochotę go zniszczyć, za wszelką cenę…

„To spotkanie było dla Heleny jak przebudzenie. Po raz pierwszy w życiu poznała, czym jest czysta, zatruwająca serce nienawiść.” (str. 42)

Wkrótce jednak Lucas wyjaśnia Helenie, że oboje są półbogami i muszą odegrać rolę spisaną tysiące lat temu, a greckie boginie zemsty mają dopilnować, by wrogie sobie Domy nie zmieniły swojego losu.

W „Spętanych przez bogów” jest wiele postaci i jestem zaskoczona, że nawet polubiłam Helenę. Przeważnie główne bohaterki są zbyt  wyidealizowane, a przez to lektura zdobywa ujemne punkty. Autorka opisuje zalety, jak i wady dziewczyny. Muszę przyznać,że Helena to dobrze wykreowana bohaterka, choć czasami robiła głupie błędy. Z Lucasem to już inna sprawa. Josephine Angelini zbyt bardzo chciała zrobić z niego boga i to był spory minus.  Pozostałe postacie są już lepiej dopracowane.Przyjaciele, rodzina dwójki bohaterów, a także ich wrogowie.

Jestem trochę zawiedziona akcją,spodziewałam się jakiś pościgów, walk, a nienawiść kończy się po niecałych stu stronach, erynie znikają. Josephine Angelini nie podała żadnego sensownego wyjaśnienia. Potem jest wtajemniczenie Heleny w świat półbogów, wpleciony wątek miłosny i dopiero pod koniec akcja nabiera tempa, a autorka pozostawia same zagadki oraz nieco zagmatwaną historię.

Fabuła ma kilka błędów i niedopowiedzeń, ale trzecioosobowa narracja i dobry styl pisania pani Angelini sprawia, że książkę czyta się lekko i szybko. Pisarka używa zrozumiałego języka, ale przesłodzone wyznania miłosne Lucasa i Lennie zakłócają przebieg akcji.

Zauważyłam też parę elementów,które zbyt bardzo przypominają inne powieści. Czytelnik, który zna gatunek fantasy i paranormal romance z pewnością zobaczy, że Josephine Angelini szukała natchnienia w wielu utworach i nie mówię tu tylko o „Percy’m Jacksonie”.

Moja ocena: 8/10, choć mimo wszystko nie rozumiem tego entuzjazmu amerykańskiego wydawcy. Powieść jest dobra (szybko się czyta, ciekawy pomysł), ale nie jest też fenomenalna. Przynajmniej według mnie.

„Spętani przez bogów” to książka, która przedstawia świat greckich mitów w zupełnie nowym stylu: współczesność łączy się ze starożytnymi opowieściami prosto z Troji. Teraz wampiry zastąpi Apollo i inni mieszkańcy Olimpu.


poniedziałek, 26 grudnia 2011

"Blask księżyca"- Rachel Hawthorne


Według opisu na okładce Rachel Hawthorne to autorka z list bestsellerów „The New York Times” i „USA Today”. Jest również laureatką licznych nagród, m. in. Readers’ Choice Award 2005.Powieścią „Blask księżyca” autorka rozpoczęła w 2009 roku serię „Strażnicy Nocy”.

Półki w księgarniach uginają się pod ciężarem paranormali. Niektóre to zwykłe czytadła, ot takie przeciętne historyjki. Inne to schematyczna paplanina o niczym z bezsensownymi wątkami.Nieliczne są perełkami (świetna treść, dobry styl pisania, naturalni bohaterowie), jednak są niemal niespotykane. Do której kategorii zaliczam „Blask księżyca”?

Niestety, pierwszy tom wychwalanej serii to zwykłe, niedopracowane romansidło. Zero ciekawej, dobrze rozbudowanej akcji, opisy miejsc, które tak naprawdę nie były opisywane,bohaterowie, którzy… Ale zacznę od początku.

Siedemnastoletnia Kayla by pokonać swój strach zgłasza się na przewodniczkę w parku narodowym. W miejscu,w którym kiedyś zginęli jej rodzice. Dziewczyna była świadkiem ich śmierci, ale niczego nie pamięta, więc lekarze są przekonani, że Kayla przypomni sobie, co wydarzyło się kilkanaście lat temu, gdy spędzi  tu wakacje. Licealistka wraz z grupą przewodników,którą dowodzi tajemniczy Lucas musi eskortować naukowców, którzy utrzymują, że chcą zobaczyć wilki, ale jakie są ich prawdziwe zamiary? I, odwieczne pytanie każdej bohaterki schematycznego paranormala, kogo Kayla naprawdę kocha?

Charakter Kayli w ogóle nie przypadł mi do gustu. Niby była odważna, ale jak dla mnie to postać bardzo przerysowana. Autorka niezależnie od sytuacji, cały czas wspominała,jaka Kayla jest biedna. Nie mogę nie wspomnieć o wyglądzie zewnętrznym siedemnastolatki. Nie wiadomo dokładnie, jak wyglądała. Kolor oczu, włosów,ubiór- to jeszcze było opisane, ale wzrost, wygląd twarzy- nie ma nic. Nie tyczy się to tylko głównej bohaterki. Wszystkie postacie potraktowano po macoszemu. Bohaterowie drugoplanowi i epizodyczni to tło, do tego bardzo nie widoczne. Tylko Lucas ma tam jakąś „osobowość”, która i tak  została zniszczona cukierkowatymi przemyśleniami Kayli.

Denna fabuła, której przewidywalność kłuje w oczy już od prologu. Pierwsze strony „Blasku księżyca”zapowiadały banalną historyjkę ze starym, jak świat schematem „ona i ich dwóch”.

Mimo wszystko, autorka chciała dodać swojej powieści dynamizmu „wrzucając” w końcowych scenach dodatkowe wątki, niestety jej to nie wyszło. Zamiast skupić się na historii legendarnych wilkołaków, pisarka na siłę wypisuje zachwyty nad Lucasem. Ważne wydarzenia są skrócone do, co najwyżej pięciu zdań.

Jedynym plusem jest fakt, że książkę się szybko czytało, ale przyczyną jest zapewne wszechobecny dialog. Były fragmenty, gdzie rozmowa wynosiła trzy strony! Zabrakło też opisów przyrody i miejsca, rozgrywającej się akcji. Pani Hawthorne miała czas by napisać z dziesięć razy, że bohaterowie mają „[kolor] top i bojówki”, ale o wyglądzie lasu nie ma niemal nic.

Podsumowując wystawiam ocenę 3/10. Uważam, że jest wiele ciekawszych książek z gatunku paranormal romance. „Blask księżyca” to zwykłe czytadło, które można szybko przeczytać i równie szybko o nim zapomnieć.

sobota, 24 grudnia 2011

"Złodziej pioruna"- Rick Riordan


„Percy Jackson i bogowie olimpijscy” to znana seria książek, o której niemal każdy słyszał. Niektórzy przypisują jej schematyczność i przewidywalność, natomiast inni opisują ogromny geniusz powieściom. Czy pierwsza część pt. „Złodziej pioruna” zasługuje nawychwalanie, czy wręcz przeciwnie- na zmieszanie z błotem? Krytyczne opinie często wypisywane są po obejrzeniu filmu, ale co ta ekranizacja może mieć wspólnego z książkami? Prawda jest taka, że niemal nic, a pierwszy tom ma zdecydowanie inną fabułę. Jaką? To najlepiej wyjaśni tekst ze skrzydełka okładki tomu pierwszego:

„Przysięgam na Styks, że wydarzenia opisane w tej książce są wyłącznie fikcją. Nie istnieje dwunastoletni chłopiec nazywający się Perseusz „Percy” Jackson. Greccy bogowie nie opuszczają świata starych mitów. (…) Percy nigdy nie spotkał się z satyrem ani córką Ateny. I z pewnością nie wyruszyli oni na wyprawę przez całe Stany Zjednoczone, aby dotrzeć do bram Podziemnej Krainy i zapobiec straszliwej wojnie między bogami.”

Tak mniej więcej przedstawiają się przygody Percy’ego, dwunastoletniego dzieciaka, który z dnia na dzień dowiaduje się, że jest herosem, a bogowie oskarżają go o kradzież atrybutu Zeusa.Do tego dodać przepowiednię, która nie zapowiada happy endu oraz Królestwo Umarłych,z którego niemal nikt nie wrócił żywy… Nie dziwne, że Percy zaczyna swoją opowieść takimi a nie innymi słowami:

„Wiesz co, ja wcale nie chciałem być osobą półkrwi”
(str. 7)

Tym akcentem rozpoczyna się walkaz potworami, o których jest mowa tylko w mitach i legendach…

Akcja powieści nie rozgrywa się jednak w starożytnej Grecji, a w Stanach Zjednoczonych. Niestety, wyjaśnienie dlaczego tak jest  uznałam za mały minus. Rick Riordan trochę mnie zawiódł opisem „współczesnego serca świata”, ale ostatecznie można to zaakceptować. Sytuację ratuje wartka akcja.

Trzeba przyznać, że przygody Percy’ego i jego przyjaciół są dobrym sposobem na oderwanie się od codzienności oraz mogą w łatwy sposób czegoś nauczyć, a znawcom mitologii greckiej przypomnieć wiele informacji. Rick Riordan świetnie połączył czasy współczesne z grecką mitologią. Pisarz trzymał się faktów, ale pozmieniał też parę drobnych szczegółów i stworzył ciekawą historię z humorem w tle.

Bohaterowie również mają wiele cech opisywanych w mitach. Nie mówię tu tylko o Meduzie, Cerberze, czy bogach,ale o Percy’m, Annabeth oraz towarzyszącym im satyrze. Trójka dzieciaków ratująca świat wydaje się nieco szablonowym i schematycznym elementem młodzieżówek, ale autor dodał głównym bohaterom interesującą historię oraz przeznaczenie,które prędzej, czy później odegra ważną rolę…

Jeszcze rok temu mogłabym napisać, że mitologia grecka we współczesnym świecie to nowość na rynku wydawniczym. Wtedy rządziły wampiry, wilkołaki i upadłe anioły… Teraz jest już inaczej, ale warto wiedzieć, że to Percy był pierwszy i  to od tej serii zaczął się szał na mitologię starożytnych Greków w powieściach paranormal romance.

„Złodziej pioruna” to niedługa i lekka lektura w sam raz na pochmurne dni. Moja ocena to 9/10.

„To powiedziawszy, muszę cię ostrzec: dobrze się zastanów, zanim zabierzesz się za lekturę tej książki.Jeśli poczujesz, że coś w  tobie poruszyła-jeśli zaczniesz podejrzewać, że ta opowieść ma coś wspólnego z twoim życiem-NATYCHMIAST PRZERWIJ LEKTURĘ! W przeciwnym wypadku nie odpowiadam na rezultaty. I niech bogowie olimpijscy (którzy oczywiście nie istnieją) mają cię w opiece.” (okładka)

niedziela, 11 grudnia 2011

"Mrok"- Marianne Curley

Marianne Curley jest autorką powieści fantasy przeznaczonych dla młodzieży. W 2000 r. wydała pierwszą powieść - Old Magic, za którą w 2004 r. otrzymała wyróżnienie International Reading Association. W latach 2002 - 2005 wydała trylogię „Strażnicy Veridianu”, również wyróżnioną przez International Reading Association. Pisarka mieszka w Coffs Harbour, gdzie pracuje jako nauczycielka w Coffs Harbour Technical College.

„Wyobraź sobie, że jesteś w stanie zmienić przeszłość.”*

Już mija rok od dramatycznych wydarzeń z pierwszego tomu. Po Marduku słuch zaginął, a Bogini przygotowuje zemstę jakiej Straż się nie spodziewa… Tymczasem Ethan musi szkolić Matt’a,który nadal nie do końca wierzy w swoje paranormalne umiejętności, a Isobel ma udać się na misję do XVI. Dzień, jak co dzień…

Jednak, gdy plan Bogini wchodzi wżycie i Arkarian zostaje porwany do niebezpiecznego świata, Isobel chce wyruszyć na ratunek. Niestety Trybunał nie wyraża zgody na akcję ratunkową, ale dziewczyna nie poddaje się i wraz ze swoim bratem oraz Ethan’em wyrusza w pełną pułapek podróż, gdzie trzeba pokonać swoje słabości, bo inaczej czeka ich śmierć….

             „Jedna, podjęta pod wpływem emocji,                                                    
  decyzja może ocalić lub zniszczyć świat.”**

W tej części jest więcej o Arkarianie, o jego rodzinie i przeszłości. Co więcej, to on sam zdradza nam swoją historię, gdyż tym razem to właśnie Isobel i Arkarian są narratorami powieści. Mimo, że w pierwszym tomie bardzo polubiłam nauczyciela Ethan’a o szafirowych włosach i fiołkowych oczach, to w „Mroku” jego postać traci całą swą tajemniczość i niezwykłość. Isobel również się zmieniła, ale pozostali bohaterowie ratują sytuację- Ethan, Matt, czy też Rochelle. W książce są też zupełnie nowe postacie, lecz kto jest przyjacielem, a kogo można uznać za wroga? Czy więzienie Arkariana zawiera odpowiedzi?

Nowy wymiar opisany w „Mroku” jest ciekawym przedstawieniem świata podziemnego, to właśnie tam akcja najbardziej nabiera tempa. Cały czas się coś działo, a autorka nie oszczędzała swoich bohaterów i odkrywała karty ich przeszłości. Nie wiedziałam, kiedy przeczytałam całą historię, przez jakiś czas po ukończeniu książki po prostu żyłam przygodami rozgrywającymi się w "Mroku".

Rozwinięcie niektórych wątków było niezwykle interesujące, ale przewidywalność paru kwestii wołała o pomstę do nieba. Przyczyną była zapewne miłość dwóch bohaterów, która, niestety, psuła harmonię pierwszego tomu, w którym nie było żadnych ckliwych wyznań, a Arkarian miał swój niepowtarzalny charakter. Sam wątek miłosny nie był zły, ale nieliczne sceny były za słodkie i niszczyły klimat podziemnego świata. Nowość ta, niestety, zadziałała na niekorzyść powieści, ale...

Styl autorki pozostał niezmienny. Marianne Curley nadal posługuje się językiem prostym, przyjemnym w odbiorze. Zasługa leży również w przekładzie tłumaczki i dobrej korekcie, gdyż nie znalazłam żadnych rażących oczy błędów, co uważam za zaletę polskiego wydania.

„Strażnicy Veridianu” to jedna z najlepszych serii tego roku. Pilnowanie historii i podróże do innych wymiarów są tam codziennością, ale dla czytelnika to film przygodowy, pełen tajemnic i nieziemskiej akcji. Gorąco polecam!
Moja ocena: 9/10

Za egzemplarz recenzyjny bardzo dziękuję Wydawnictwu Jaguar:


***

W  marcu 2012 roku ukaże się trzeci tom cyklu „Strażnicy Veridianu”. Okładka ma nieco inne ujęcie niż w poprzednich częściach i szczerze mówiąc to właśnie oprawa „Klucza” podoba mi się najbardziej.  Już nie mogę się doczekać premiery ostatniego tomu, bo autorka w drugiej części nie rozwiązała wielu zagadek… 

 

Opis wydawcy (zawiera drobny spoiler):

Nic nie zostało rozstrzygnięte.
Niczego nie da się rozstrzygnąć bez wojny.
W ten sposób zbudowano Wszechświat.
Trzecia i ostatnia część serii „Strażnicy Veridianu”. Tym razem narratorami powieści są Matt i Rochelle.
Zakon Chaosu wzrósł w siłę. Lathenia, wciąż wściekła z powodu śmierci ukochanego Marduka,nie chce dłużej czekać i wypowiada Straży ostatnią bitwę. Stawką jest kontrola nad wszystkimi światami... Oszalała bogini nie cofnie się przed niczym, by zrealizować swój cel. Członkowie Straży są w poważnych kłopotach – muszą odnaleźć zaginiony klucz, który pozwoli otworzyć zbrojownię w mitycznym Veridianie.Ale to nie jedyny problem. W ich szeregach ukrywa się zdrajca. Narastająca niepewność i podejrzliwość utrudniają Strażnikom skuteczne działanie. Zbliża się czas wypełnienia proroctwa, czas ostatecznego starcia z Lathenią... Kto ze Strażników okaże się akolitą Chaosu? Kto zdradzi w godzinie najwyższej próby?

-*,**- opis z okładki

środa, 30 listopada 2011

"Wśród ukrytych. Wśród oszustów"- Margaret Haddix


Margaret Peterson Haddix to niezwykle popularna amerykańska autorka książek dla młodzieży. Jej powieści stale zajmują wysokie miejsca na listach bestsellerów New York Timesa.Laureatka wielu międzynarodowych nagród literackich. Ukończyła kreatywne pisanie, dziennikarstwo oraz historię na Miami University. Pracowała jako reporterka, a następnie jako nauczycielka w colleg’u. Obecnie mieszka w Columbus, w stanie Ohio oraz z mężem i dwójką dzieci. W imponującym dorobku autorki znajduje się ponad 30 książek dla dzieci i młodzieży.

Niedaleka przyszłość, na światem ciąży widmo głodu. Rząd ustanawia Prawo Populacyjne,które zakazuje rodzinom posiadania więcej niż dwojga dzieci, jednak niektórzy ukrywają przed światem nielegalnych potomków. Jednym z dzieci pozbawionych przez rząd prawa do istnienia, jest Luke Garner, trzeci syn ubogiej, żyjącej na wsi, rodziny. Jest cieniem. Jedynie jego rodzice i bracia wiedzą, że przyszedł na świat. Las otaczający dom dawał możliwość sporadycznego wychodzenia na dwór.

Niestety rząd postanawia wyciąć drzewa i na ich miejsce wybudować osiedle dla notabli.Chłopiec musi żyć na strychu, w cieniu. Podejście do okna staje się bardzo niebezpieczne,  Luke nie może nawet swobodnie chodzić po własnym domu.

Wszystko się zmienia, gdy Luke dostrzega twarz obcego dziecka w domu rodziny, która wyjechała. Chłopiec ma pewność- w sąsiednim domu jest nielegalne dziecko. Główny bohater poznaje Jen, która tak, jak on jest cieniem. Dziewczynka zdecydowanie różni się od chłopca. Jennifer posługuje się komputerem, a za pomocą czatu kontaktuje się z innymi cieniami. Luke poznaje całkiem nowy świat, czy wystarczy mu odwagi, by walczyć o wolność? Cena jest wysoka, bo dla takich jak on kara jest tylko jedna – śmierć.

Choć bohaterowie mają dwanaście lat są bardzo dojrzali. Nie przeszkadzało mi to, gdyż pisarka umiejętnie wszystko opisała. Luke i Jen mają dwa różne charaktery, ich osobowość kształtowały środowiska,w których żyli. Luke jest skryty, cichy i nie znający świata, od zawsze żył  w ukryciu i nigdy nie poznał dzieci podobnych do niego. Jennifer jest za to żywiołowa i odważna, w przeciwieństwie do swojego przyjaciela komunikowała się z „trzecimi”, zna historię, a przynajmniej jej część.Mimo wielu przeciwieństw, dzieci wiedzą jedno: nie chcą się ukrywać, lecz żyć.

„Te słowa wracały do niego raz za razem: „ Nie ukrywać się. Żyć. Nie ukrywać się. Żyć.(…)” (str. 158)


Narracja w trzeciej osobie doskonale ukazuje życie cieni. Nie miałam problemu z wczuciem się w sytuację bohaterów. Książka jest świetnie napisana, a każda kartka zawiera treść, w której nie ma miejsca na zbędną akcję, czy wątek. Tłumaczka dobrze się spisała, bo powieść czyta się szybko i płynnie, po prostu nie mogłam się oderwać.

 „To jakie jest hasło?- zapytał.
-„Wolny”-powiedziała Jen.- Hasło brzmi „wolny”
(str. 108)

Fabuła skupia „Dzieci…” się głównie na przeżyciach Luke’a. W przeciwieństwie do serii „GONE” nie ma jakiś super mocy, wydarzenia są realistyczne, i co przerażające, bardzo prawdopodobne.Autorka nie oszczędza swoich bohaterów, ukazuje, że każdy czyn ma jakąś konsekwencję.

Wielką niesprawiedliwością byłoby pominięcie drugiej części serii- „Wśród oszustów”. Niestety fabuły wolę nie opisywać, gdyż nie chcę zdradzić, co się wydarzyło w pierwszej, więc powiem tylko tyle, że kontynuacja nadal trzyma poziom, jest nawet więcej akcji oraz pojawiają się nowi bohaterowie.

Polskie wydanie niesamowicie przypadło mi do gustu. Okładka pasująca do treści i, jak już wcześniej wspomniałam, świetne tłumaczenie to nie jedyne zalety „naszej” książki. Także połączenie dwóch tomów w jeden jest naprawdę dobrym pomysłem, zwłaszcza,że pojedyncze tomy mają ok. 200 stron.

„Dzieci Cienie” to zaskakująca seria pełna mądrej historii, poruszającej akcji i intrygujących bohaterów. Tego cyklu nie można trzymać w cieniu!

Moja ocena to oczywiście 10/10. Polecam również polską stronę książek, znaleźć tam można,m. in. wywiad z autorką.


Za egzemplarz do recenzji bardzo dziękuję:


poniedziałek, 21 listopada 2011

"Jutro 2. W pułapce nocy"- John Marsden

 http://www.znak.com.pl/files/covers/card/Jutro2_Mrokinocy_500pcx.jpg

Seria „Jutro” to największy młodzieżowy bestseller w historii Australii, który doczekał się aż 26 wznowień i otrzymał kilkadziesiąt nagród w Australii, Stanach Zjednoczonych, Szwecji i Niemczech. Na podstawie powieści w 2010r. powstał film, a kolejna część zostanie zekranizowana w 2012 roku.

Od inwazji minęły dwa miesiące. Ellie wraz z przyjaciółmi ukrywa się w górach. Wszystkich ogarnia melancholijny nastrój, a atmosfera jest bardzo napięta, m. in. przez lekturę dziennika Ellie.Cała grupa zastanawia się, co się stało z dwójką pozostałych przyjaciół, którzy przepadli bez wieści. Nastolatki są zmęczeni wydarzeniami ostatnich tygodni,dlatego odpoczywają i trzymają się z dala od miasteczka. Jednak po odzyskaniu sił chcą działać, ale od czego zacząć? Jaka będzie przyszłość ich grupy?

„Przyszłość jest… sam nie wiem,jaka jest przyszłość. To czysta kartka papieru, na której rysujemy kreskę, ale czasami osuwa nam się ręka i kreski nie wychodzą tak, jakbyśmy chcieli” (str.86)

Cała paczka nastolatków jest interesująca, każdy ma jakiś talent, aspiracje, itp. Każdy jest inny, a łączy ich odwaga i siła, którą potrafią odnaleźć, by chronić siebie i najbliższych. Po odpoczynku młodzi ludzie zamierzają uratować swoje rodziny i miasteczko, aby to zrobić zmierzają na wyprawę, by odnaleźć innych wolnych ludzi. Czy na zewnątrz odnajdą piekło?

John Marsden najwidoczniej postanowił iść swoim własnym schematem. Niby fabuła jest inna, ale konstrukcja wydarzeń jest podobna do części pierwszej. Nie przeszkadzało mi to za bardzo,ale w tym tomie miałam wrażenie, że autor skupił się bardziej na związku Ellie i Lee. Nie byłoby to takie złe, jednak o innych bohaterach jest bardzo mało słów. Oczywiście postacie nadal mają barwne charaktery, mimo że rzadko są dłużej opisywani. W części pierwszej czytelnik mógł poznać bardziej osobowość każdej osoby. W tomie drugim trzeba domyślić się samemu, jakie przemiany zachodzą w poszczególnych bohaterach. Nie dla każdego jest to do dobra metamorfoza.

„Żyję w świetle,
Ale noszę z sobą mrok” (str.175)

Pod względem uczuć powieść zdecydowanie się zmieniła. Teraz po każdej akcji jest miejsce na snucie przemyśleń Ellie, narratorki książki. Lektura jest jeszcze ciekawsza, gdyż przyjaciele zdają sobie co raz większą sprawę z zasady: „Nie ma już żadnych zasad”, by przeżyć muszą walczyć, a wojna zawsze wiąże się z ofiarami. Grupa nastolatków musi podjąć decyzje i przyjąć konsekwencje swoich czynów, oczywiście popełniają oni błędy, co czyni ich bardziej ludzkimi. Język i styl pisania autora pozostał bez zmian. Bohaterowie nadal często posługują się językiem potocznym, a czasami, gdy pesymistyczna, pełna strachu atmosfera gdzieś zanika można usłyszeć jakiś żart Homera.

Jakby dłużej się zastanowić to „Jutro 2. W pułapce nocy” nie podoba mi się tak, jak część pierwsza, nie mówię, że książka jest zła, ale nie podobało mi się to skupienie na miłości Ellie i Lee oraz pomijanie pozostałych postaci. Czekam też na rozwinięcie emocji, bo choć w tomie drugim jest z tym lepiej, nadal czegoś brakuje i nie można odpowiednio wczuć się w sytuację. Nie należy jednak patrzeć na minusy. Mimo wad, kontynuacja serii „Jutro” to ciekawa pozycja, a moja ocena to 8/10.
Przeczytaj dziś, bo w księgarniach jest już „Jutro 4”. Nie zwlekaj do jutra!