Kelsey powraca do domu i próbuje poukładać sobie życie na nowo. Jednak niebezpieczeństwo nie minęło- mroczne siły nadal czają się na każdym kroku. Aby walczyć ze złem, dziewczyna musi wrócić do Indii wraz z bratem Rena- Kishnnem. Czy tym razem bohaterowie złamią pradawne zaklęcie?
Na blogach/forach/stronach poświęconych literaturze nieraz widzę czytelnicze wyzwania. Nigdy nie planowałam udziału w takiej akcji, ale los zdecydował za mnie... Tytuł drugiego tomu jest adekwatny do treści- "Wyzwanie" to prawdziwe wyzwanie. "Klątwę tygrysa" przeczytałam i dość wysoko oceniłam, lecz po jakimś czasie emocje opadły i zrozumiałam, że to zwykłe lekkie czytadło. Moja ocena tej serii jednak obniżyła się, kiedy dowiedziałam się, skąd autorka ma pomysł na cykl o mitologii hinduskiej. Trzymajcie się mocno. Otóż Colleen Houck po przeczytaniu "Zmierzchu" postanowiła napisać własną historię miłosną. Nic nowego. Oczywiście wampiry wychodziły już z mody, więc sprytna początkująca pisarka zdecydowała się na jakiegoś zwierza. Do głowy przyszedł jej biały tygrys, zatem Colleen myślała, że akcja będzie rozgrywać się w Rosji. Research jednak jest przydatny, toteż autorka miała chyba niezłą niespodziankę, gdy poczytała trochę w internecie. Okazało się, że białe tygrysy żyją w Indiach! Nieustraszona pani Houck nie poddała się, więc mamy kolejny cykl powieściowy, który jest wynikiem fascynacji "Zmierzchem". Faktem tym byłam (i jestem) oburzona, lecz nie chciałam krytykować "Wyzwania", ponieważ dobra książka sama się broni. Czy druga część niesamowicie popularnego cyklu jest warta uwagi? Według mnie- nie, a dlaczego?
Nawet sam początek woła o pomstę do nieba- przeczytanie pierwszych stu-pięćdziesięciu stron to dla mnie prawie misja niemożliwa! Kelsey tylko użala się nad sobą i zachowuje się jak dziecko. Nie przeszkadza to jednak, żeby została zaproszona na trzy randki (!) niemal w tym samym czasie. Nie wiem, co tych trzech studentów skusiło, aby zaprosić Kelsey na spotkanie. Może nie było większego wyboru? A nie marnując czasu- raczej oczywiste jest, że główna bohaterka, mimo ogromnego zainteresowania kolegów, nadal będzie myśleć o Renie. Ostrzegam, że "ochy" i "achy" w pierwszych rozdziałach są obecne niemal na każdej kartce, zatem osoby z alergią na cukierkowatość mogą rzucić książkę w kąt już po kilku zdaniach.
Po nieszczęsnym początku akcja zaczyna się coraz bardziej rozwijać, lecz czytelnik otrzymuje powtórkę z "Klątwy tygrysa". W pierwszym tomie poszukiwanie artefaktów w starożytnych grobowcach i innych wymiarach było takie świeże, a w "Wyzwaniu" miałam wrażenie, że autorka trochę pozmieniała fabułę, aczkolwiek nie dodała nic nowego. Smutne.
Bohaterowie przeszli dużą metamorfozę, niestety (w większości przypadków) na niekorzyść. Zacznę od Kelsey, bo to ona w całej książce robi najwięcej zamieszania. Panna Hayes jest z kilku powodów wyjątkową osóbką. Tylko ona po kilku lekcjach może strzelać z łuku tak, że Robin Hood może jej buty czyścić! Dziewczyna zawstydziła nawet Sherlocka Holmesa- dedukcję ma na najwyższym poziomie, bo wyłącznie główna bohaterka może rozwiązać poplątaną zagadkę. Co tam stary i inteligentny pan Kadam, nastolatka lepiej rozumie świat! Kishan także się zmienił, lecz tak że aż żal wspominać. Nadal mnie zastanawia, dlaczego początkowo autorki tworzą aroganckich bohaterów, a potem robią z nich ciepłe kluchy? Brat Rena to w części drugiej klon Rena. A mogło być tak pięknie... Moim zdaniem, pan Kadam to jedyna postać bez zniszczonego charakteru. Co prawda nadal przypomina mi milutką gosposię, ale w "Wyzwaniu" został też ukazany jako nauczyciel, więc to jest na plus.
Co ze stylem pisania Colleen Houck? Myślę, że jest przeciętny, zabrakło mi opisów dżungli, grobowców i krajobrazów. Autorka woli pisać o przepięknej urodzie Kelsey oraz o wyglądzie Kishana i często używa takich porównań: " był idealny niczym grecki bóg". Znajome?
Nawet sam początek woła o pomstę do nieba- przeczytanie pierwszych stu-pięćdziesięciu stron to dla mnie prawie misja niemożliwa! Kelsey tylko użala się nad sobą i zachowuje się jak dziecko. Nie przeszkadza to jednak, żeby została zaproszona na trzy randki (!) niemal w tym samym czasie. Nie wiem, co tych trzech studentów skusiło, aby zaprosić Kelsey na spotkanie. Może nie było większego wyboru? A nie marnując czasu- raczej oczywiste jest, że główna bohaterka, mimo ogromnego zainteresowania kolegów, nadal będzie myśleć o Renie. Ostrzegam, że "ochy" i "achy" w pierwszych rozdziałach są obecne niemal na każdej kartce, zatem osoby z alergią na cukierkowatość mogą rzucić książkę w kąt już po kilku zdaniach.
Po nieszczęsnym początku akcja zaczyna się coraz bardziej rozwijać, lecz czytelnik otrzymuje powtórkę z "Klątwy tygrysa". W pierwszym tomie poszukiwanie artefaktów w starożytnych grobowcach i innych wymiarach było takie świeże, a w "Wyzwaniu" miałam wrażenie, że autorka trochę pozmieniała fabułę, aczkolwiek nie dodała nic nowego. Smutne.
Bohaterowie przeszli dużą metamorfozę, niestety (w większości przypadków) na niekorzyść. Zacznę od Kelsey, bo to ona w całej książce robi najwięcej zamieszania. Panna Hayes jest z kilku powodów wyjątkową osóbką. Tylko ona po kilku lekcjach może strzelać z łuku tak, że Robin Hood może jej buty czyścić! Dziewczyna zawstydziła nawet Sherlocka Holmesa- dedukcję ma na najwyższym poziomie, bo wyłącznie główna bohaterka może rozwiązać poplątaną zagadkę. Co tam stary i inteligentny pan Kadam, nastolatka lepiej rozumie świat! Kishan także się zmienił, lecz tak że aż żal wspominać. Nadal mnie zastanawia, dlaczego początkowo autorki tworzą aroganckich bohaterów, a potem robią z nich ciepłe kluchy? Brat Rena to w części drugiej klon Rena. A mogło być tak pięknie... Moim zdaniem, pan Kadam to jedyna postać bez zniszczonego charakteru. Co prawda nadal przypomina mi milutką gosposię, ale w "Wyzwaniu" został też ukazany jako nauczyciel, więc to jest na plus.
Co ze stylem pisania Colleen Houck? Myślę, że jest przeciętny, zabrakło mi opisów dżungli, grobowców i krajobrazów. Autorka woli pisać o przepięknej urodzie Kelsey oraz o wyglądzie Kishana i często używa takich porównań: " był idealny niczym grecki bóg". Znajome?
Podsumowując, ta kontynuacja bardzo mnie zawiodła. Ładne okładki i interesujące umiejscowienie akcji to nie wszystko, najbardziej liczy się pomysł i jego realizacja, a do tego warto dodać talent do wymyślania fabuły. Ale mimo że, "Wyzwanie" nie zdobyło mojej sympatii, to książkę polecam fankom (są jacyś fani?) "Klątwy tygrysa"- myślę, że Wy nie będziecie zawiedzione. Wątek miłosny w serii autorstwa pani Houck pewnie przypadnie do gustu wielu miłośniczkom paranormalnych romansów. Jednak Ci, którzy swoje spotkanie z pierwszym tomem wspominają bardzo źle, powinni trzymać się z dala od "Wyzwania", ponieważ zdania na temat serii raczej nie zmienią.
Moja ocena: 4/10.
Ani trochę nie dziwi mnie Twoja ocena tej książki, dla mnie cała ta seria to jeden wielki klop :P
OdpowiedzUsuńTirindeth, niezły epitet. Chciałabym przeczytać Twoją recenzję "Klątwy". ;)
UsuńA wiesz, że nawet planuję dla spokoju ducha przeczytać tę książkę? Mój szósty zmysł mówi mi, ze to gniot nad gnioty, ale chyba potrzebuję potwierdzenia, a potem napiszę taką recenzję, że wszyscy fani autorki z krzeseł pospadają :P *Challenge Accepted*
UsuńPierwszą część czytałam i bardzo mi się spodobała, druga część czeka już na mojej półce i mimo twojej mało pochlebnej recenzji mam w planach ją przeczytać :)
OdpowiedzUsuńzapraszam do mnie:
http://ksiazka-na-kazdy-dzien.blogspot.com/
Nigdy nie interesowałam się tą serią mimo, że wiele razy widziałam na blogach recenzje tej książki. Nie mam zamiaru sięgnąć.
OdpowiedzUsuńPS W recenzji widzę błąd. Napisałaś "Scherlock Holmes", a powinien być Sherlock. Drobny błąd. Mam nadzieję, że cię w żaden sposób nie uraziłam.
Nie uraziłaś mnie. :) Jestem Ci wdzięczna, że wypatrzyłaś ten błąd.
UsuńTa słabiutka ocena nie zachęca do lektury tej książki. Może i dobrze. :D
OdpowiedzUsuńChciałbym, by pierwsza część wpadła kiedyś w moje ręce.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Zamierzam przeczytać pierwszą część i jeżeli mi się spodoba, to dam szansę i drugiej :)
OdpowiedzUsuńNie czytałam i nie zamierzam:/ Z tego co o niej czytała to jest nużąca i po prostu nudna, dlatego odpuszczę sobie.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
na dzień dzisiejszy seria jest mi zupełnie obca, nie czytałam pierwszej części i w ogóle mnie nie ciągnie
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
Ta część właśnie do mnie jedzie. :3 Zastanawiam się czy powielę Twoje odczucia względem tej książki. Pierwsza część bardzo przypadła mi do gustu, ale kontynuacje przeważnie są gorsze. ;)
OdpowiedzUsuńHahahahahhahahaha. Padłam. XD Twoja recenzja wymiata! :D Książkę pewnie kiedyś przeczytam, ale będę o tym pamiętać. Świetne masz porównania, jednak uważam, że nie warto przejmować się tym, że autorka wzięła pomysł z kiepskiego źródła i przypadkiem pisze o Indiach. ;D Oj będzie zacnie! <3 Kishan... Kurde w sumie pisząc własną powieść (nie z przypadku xD ani nie na podstawie Zmierzchu, Sukces!), sama chcę zmienić złego chłopca w dobrego. Hmm. Miłość zmienia ludzi? No nie wiem. :< Z jednej strony lubię złych chłopców, ale muszą być też kochani dla swojej heroiny, bo jakby nią pomiatali, to nie byłoby ciekawie. Jak znaleźć dobry kompromis? Coś jeszcze chciałam napisać, ale wyleciało mi z głowy. :3 A wiem! Pewnie będę życzyć Kelsey śmierci skoro wydaje się, że będzie gorsza od Belki ze Zmierzchu. :3
OdpowiedzUsuńDziękuję za miłe słowa. :)
UsuńNie wiedziałam, że piszesz własną powieść, może kiedyś powiesz, o czy mniej-więcej jest?
Według mnie pomysł jednak się liczy, bo oryginalność to w książkach bardzo ważna rzecz. ;)
A jeśli chodzi o Kishana- miłość zmienia ludzi, ale myślę, że to proces bardzo powolny. W "Wyzwaniu" Kishan od razu się zmienia i zachowuje się niemal jak Ren, brakuje też jego zabawnych komentarzy. To było takie nierealistyczne.
Jak już będę miała coś pewnego to chętnie o niej opowiem. :D
UsuńOryginalność faktycznie jest ważna, ponieważ bez niej trudno przebić się przez szereg książek o tej samej tematyce.
Proces powolny mówisz? *zapisuje* Będę pamiętać i szukać złotego środka. 8D
Nie mogę się doczekać, aż wezmę się za Wyzwanie! Będzie ubaw po pachy. XD
Pierwszą część uwielbiam, drugą już od dawna mam na półce. Pomimo Twojej niezbyt pozytywnej recenzji i tak nie mogę doczekać się jej lektury!
OdpowiedzUsuńNo to zabiłaś mi niezłego ćwieka. Miałam naprawdę ogromną ochotę na zapoznanie się z tą serią, a teraz nie bardzo wiem co mam robić. Co prawda bardzo lubię sagę "Zmierzch" jednak nie widzi mi się po raz kolejny czytać o tym samym. No nic. Pomyślimy zobaczymy :)
OdpowiedzUsuńCoraz częściej widzę negatywne opinie...
OdpowiedzUsuńNie czytałam, chociaż początkowo miałam taki plan, ale na chwilę obecną nie będę się zabierać z tę serię, tym bardziej, że ocena też jakoś nie jest za wysoka. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńJa mam Klątwę na półce, ale nie mogę się przemóc by ją przeczytać... Tak wiele różnych opinii na temat tej serii. Zazwyczaj są to opinie mało pochlebne co mnie nie zachęca do sięgnięcia do przeczytania :P
OdpowiedzUsuńRecenzja bardzo fajna, dobrze się ją czyta :)
OdpowiedzUsuńCo do samych książek, to "Klątwa tygrysa" stoi u mnie na półce, chciałabym się przekonać czy to jest może coś nowego co mnie może zainteresuje. Ale zdaniem, że autorka nawet aroganckiego faceta zamienia w ciepłe kluchy cholernie mnie zniechęciłaś x_x Jednak opinie są podzielone, więc... sie zobaczy.
Jakoś nie ciągnie mnie do tej serii, raczej nie sięgnę.
OdpowiedzUsuńPrzeczytałam już tyle negatywnych recenzji, że nawet nie próbuję się do książki zabrać. Z czystym sercem pasuję ;)
OdpowiedzUsuńNie wiem czy sięgać czy nie... może kiedyś jak nie będę miała co czytać.
OdpowiedzUsuńZamierzam przeczytać tę serię, bo mimo wszystko jestem jej ciekawa :)
OdpowiedzUsuńDzięki za cynk. Raczej sobie odpuszczę. Pozdrawiam!!
OdpowiedzUsuńA ja z chęcią przeczytam )
OdpowiedzUsuńCytanie Klatwy Tygrysa było dla mnie drogę przez mękę, książka fatalna, dlatego nie dziwi mnie Twoja recenzja Wyzwania, bo czegoż można było się spodziewać...
OdpowiedzUsuń