wtorek, 3 lipca 2012

"Żelazny Cierń"- Caitlin Kittredge

 

"Księżyc jest ciemny,
a bogowie tańczą wśród nocy,
groza czai się w niebie,
nastąpiło bowiem zaćmienie księżyca,
o którym nie ma wzmianki w księgach ludzi."
-H. P. Lovecraft

Jeszcze trzy lata temu można było pomarzyć o antyutopiach, dystopiach i o powieściach, w których występuje steampunk. Aktualnie na sklepowych półkach można znaleźć wiele książek o tej tematyce, a "Żelazny Cierń" z pewnością może pochwalić się bajeczna okładką oraz intrygującym opisem.

Nekrowirus to tajemnicza choroba, która atakuje człowieka z dniem ukończenia jego szesnastych urodzin. Aoife wie, że niedługo, podobnie jak jej matkę i brata, ogarnie szaleństwo. Nikt nie ucieknie przed nekrowirusem, ale na razie dziewczyna uczy się na inżyniera w szanowanej Akademii Lovecraft. Jej spokojne życie przerywa list od zaginionego brata- Conrada. Aoife w towarzystwie swojego jedynego i najlepszego przyjaciela, Cala oraz przewodnika, Deana, wyrusza w niebezpieczną podróż do Gaystone- domu jej ojca. Okazuje się, że rodzina dziewczyny ukrywa pewien sekret, który może zmienić dosłownie wszystko.

Wydawnictwo Jaguar jesienią zeszłego roku wydało niesławne "Nevermore", które zdobyło wiele pozytywnych recenzji. Kelly Creagh do na pozór schematycznej fabuły wplotła trochę twórczości Poego. "Nevermore" od razu zdobyło moje serce i z niecierpliwością czekam na kolejną część. Ale nie odchodząc od tematu...

W "Żelaznym Cierniu" Kaitlin Kittredge zdecydowała się na podobny wątek, lecz obiektem jej fascynacji jest H. P. Lovecraft. Pisarka już w dedykacji chce pokazać, że kocha mitologię Cthulhu, a początek książki to próba popisania się oryginalnością. Widać, że autorka miała wiele pomysłów, lecz co za dużo, to niezdrowo. Wydaje mi się, że w niektórych momentach pani Kittredge zamierzała za bardzo się wyróżniać i popadała w lekką przesadę- czasami czułam, że jakaś sytuacja jest zbyt przerysowana. Skłamałabym jednak mówiąc, że książka nie przypadła mi do gustu.

Autorka bez dwóch zdań może się pochwalić swoim warsztatem. Nie wiem, co kto woli, ale ja wręcz kocham długie i bogate opisy miejsc, zatem "Żelazny Cierń" czytałam, ba!, pochłaniałam niezwykle szybko. Także akcja przedstawia się ciekawie, lecz podczas pobytu bohaterów w Garaystone wszystko jakby zwalnia. Nie znaczy to jednak, że jest nudno. Wręcz przeciwnie ma się czas na spokojne poznawanie wszystkich sekretów i można wczuć się w klimat świata pełnego maszyn parowych. Fabuła i styl pisania jest u mnie na plus, ale co z postaciami?

Na początku Aoife była wkurzająca i irytująca, ale potem nawet ją polubiłam. To samo tyczy się Cala, który w pierwszych rozdziałach przypominał histeryka. Żadnych zastrzeżeń nie mam do pozostałych bohaterów, bo szczerze mówiąc byli mi obojętni. Może w kolejnym tomie wykreowane przez autorkę charaktery zmienią się i wywołają więcej (pozytywnych) emocji? Pozostaje tylko czekać.

Myślę, że "Żelazny Cierń" to powieść, którą można od razu pokochać lub z miejsca znienawidzić. Ja należę do tej pierwszej grupy, ale widzę minusy książki. Mam nadzieję, że kontynuacja będzie pozbawiona wymienionych przeze mnie wad, a trylogia "Żelazny Kodeks" znajdzie się na półeczce obok moich ulubionych książek. Moja subiektywna ocena to 8/10. Uważam, że trzeba samodzielnie ocenić twórczość Caitlin Kittredge, ponieważ w "Żelaznym Cierniu" każdy odnajdzie coś innego, zatem zachęcam do zapoznania się z początkiem interesująco zapowiadającej się trylogii.


Za egzemplarz książki serdecznie dziękuję pani Joasi z Wydawnictwa Jaguar. 


 

22 komentarze:

  1. Po tej recenzji jestem ciekawa czy pokocham, czy znienawidzę :) Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo chcę ją przeczytać. :3

    OdpowiedzUsuń
  3. A mnie jakoś nie przekonała ta recenzja, ale to tylko z takiego względu,że nie lubię takich ksiażek :)

    OdpowiedzUsuń
  4. A do mnie książka nie przemawia i pewnie jej nie przeczytam. :]

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja również pokochałam tę książkę. :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Książka urzekła mnie od początku do końca :D Już nie mogę się doczekać kolejnych części :)

    OdpowiedzUsuń
  7. No cóż mi 'Nevermore' się nie podobało, ale jestem bardzo ciekawa tej książki, zwłaszcza po Twojej recenzji. ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Czytałam wiele pochlebnych recenzji tej książki i jestem jej strasznie ciekawa. Z pewnością sięgnę ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Będę musiała spróbować :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Hmm, pomysł brzmi ciekawie. Jednak jeżeli sytuacje są przerysowane, a postacie (nawet minimalnie) irytujące, to nie wiem, czy się skuszę.

    OdpowiedzUsuń
  11. Mn ie przekonała Twoja recenzja i wiele, wiele innych, pochlebnych (: Myślę, że za niedługo uda mi się ją dostać.

    OdpowiedzUsuń
  12. Raz czytalam pochlebne opinie, raz negatywne, jednak mimo wszystko chcę ją przeczytać.

    OdpowiedzUsuń
  13. coś w sam raz dla mnie ^^
    pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
  14. Taak, mi także "Cierń" bardzo się podobał ;-) Fajnie, że jeszcze w tym roku mają zamiar wydać kontynuację XD

    OdpowiedzUsuń
  15. Średnio na jeża mi się ta książka podobała.

    OdpowiedzUsuń
  16. Chyba raczej nie sięgnę, nie przekonuje mnie ta książka. pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  17. Mam zamiar przeczytać pomimo iż opinie o tej książce są różne :)

    OdpowiedzUsuń
  18. W okładce tej książki jest coś takiego, że nie mogę oderwać od niej wzroku. Ciekawe, czy treść byłaby dla mnie równie przekonująca. ;)

    OdpowiedzUsuń
  19. Mi się ona w ogóle nie podobała...

    OdpowiedzUsuń
  20. Specjalnie mi się do tej książki nie spieszy. Mam takie zaległości z półką i rec., że sporo wody upłynie nim po nią sięgnę.

    OdpowiedzUsuń
  21. Hej. Zaprosiłam Cię do zabawy. Więcej tu: http://invisibl3e.blogspot.com/2012/07/zabawa-dla-blogerow-11-pytan.html
    Ps. Dodałam do obserwowanych i liczę na rewanż :D.

    OdpowiedzUsuń
  22. Kupiłam tą książkę w księgarni internetowej, więc niedługo będę ją czytać. Mam nadzieję, że także pokocham "Żelazny Cierń" :)

    OdpowiedzUsuń