"Księżyc jest ciemny,
a bogowie tańczą wśród nocy,
groza czai się w niebie,
nastąpiło bowiem zaćmienie księżyca,
o którym nie ma wzmianki w księgach ludzi."
-H. P. Lovecraft
Jeszcze trzy lata temu można było pomarzyć o antyutopiach, dystopiach i o powieściach, w których występuje steampunk. Aktualnie na sklepowych półkach można znaleźć wiele książek o tej tematyce, a "Żelazny Cierń" z pewnością może pochwalić się bajeczna okładką oraz intrygującym opisem.
Nekrowirus to tajemnicza choroba, która atakuje człowieka z dniem ukończenia jego szesnastych urodzin. Aoife wie, że niedługo, podobnie jak jej matkę i brata, ogarnie szaleństwo. Nikt nie ucieknie przed nekrowirusem, ale na razie dziewczyna uczy się na inżyniera w szanowanej Akademii Lovecraft. Jej spokojne życie przerywa list od zaginionego brata- Conrada. Aoife w towarzystwie swojego jedynego i najlepszego przyjaciela, Cala oraz przewodnika, Deana, wyrusza w niebezpieczną podróż do Gaystone- domu jej ojca. Okazuje się, że rodzina dziewczyny ukrywa pewien sekret, który może zmienić dosłownie wszystko.
Wydawnictwo Jaguar jesienią zeszłego roku wydało niesławne "Nevermore", które zdobyło wiele pozytywnych recenzji. Kelly Creagh do na pozór schematycznej fabuły wplotła trochę twórczości Poego. "Nevermore" od razu zdobyło moje serce i z niecierpliwością czekam na kolejną część. Ale nie odchodząc od tematu...
W "Żelaznym Cierniu" Kaitlin Kittredge zdecydowała się na podobny wątek, lecz obiektem jej fascynacji jest H. P. Lovecraft. Pisarka już w dedykacji chce pokazać, że kocha mitologię Cthulhu, a początek książki to próba popisania się oryginalnością. Widać, że autorka miała wiele pomysłów, lecz co za dużo, to niezdrowo. Wydaje mi się, że w niektórych momentach pani Kittredge zamierzała za bardzo się wyróżniać i popadała w lekką przesadę- czasami czułam, że jakaś sytuacja jest zbyt przerysowana. Skłamałabym jednak mówiąc, że książka nie przypadła mi do gustu.
W "Żelaznym Cierniu" Kaitlin Kittredge zdecydowała się na podobny wątek, lecz obiektem jej fascynacji jest H. P. Lovecraft. Pisarka już w dedykacji chce pokazać, że kocha mitologię Cthulhu, a początek książki to próba popisania się oryginalnością. Widać, że autorka miała wiele pomysłów, lecz co za dużo, to niezdrowo. Wydaje mi się, że w niektórych momentach pani Kittredge zamierzała za bardzo się wyróżniać i popadała w lekką przesadę- czasami czułam, że jakaś sytuacja jest zbyt przerysowana. Skłamałabym jednak mówiąc, że książka nie przypadła mi do gustu.
Na początku Aoife była wkurzająca i irytująca, ale potem nawet ją polubiłam. To samo tyczy się Cala, który w pierwszych rozdziałach przypominał histeryka. Żadnych zastrzeżeń nie mam do pozostałych bohaterów, bo szczerze mówiąc byli mi obojętni. Może w kolejnym tomie wykreowane przez autorkę charaktery zmienią się i wywołają więcej (pozytywnych) emocji? Pozostaje tylko czekać.
Myślę, że "Żelazny Cierń" to powieść, którą można od razu pokochać lub z miejsca znienawidzić. Ja należę do tej pierwszej grupy, ale widzę minusy książki. Mam nadzieję, że kontynuacja będzie pozbawiona wymienionych przeze mnie wad, a trylogia "Żelazny Kodeks" znajdzie się na półeczce obok moich ulubionych książek. Moja subiektywna ocena to 8/10. Uważam, że trzeba samodzielnie ocenić twórczość Caitlin Kittredge, ponieważ w "Żelaznym Cierniu" każdy odnajdzie coś innego, zatem zachęcam do zapoznania się z początkiem interesująco zapowiadającej się trylogii.
Za egzemplarz książki serdecznie dziękuję pani Joasi z Wydawnictwa Jaguar.
Za egzemplarz książki serdecznie dziękuję pani Joasi z Wydawnictwa Jaguar.
Po tej recenzji jestem ciekawa czy pokocham, czy znienawidzę :) Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńBardzo chcę ją przeczytać. :3
OdpowiedzUsuńA mnie jakoś nie przekonała ta recenzja, ale to tylko z takiego względu,że nie lubię takich ksiażek :)
OdpowiedzUsuńA do mnie książka nie przemawia i pewnie jej nie przeczytam. :]
OdpowiedzUsuńJa również pokochałam tę książkę. :)
OdpowiedzUsuńKsiążka urzekła mnie od początku do końca :D Już nie mogę się doczekać kolejnych części :)
OdpowiedzUsuńNo cóż mi 'Nevermore' się nie podobało, ale jestem bardzo ciekawa tej książki, zwłaszcza po Twojej recenzji. ;)
OdpowiedzUsuńCzytałam wiele pochlebnych recenzji tej książki i jestem jej strasznie ciekawa. Z pewnością sięgnę ;)
OdpowiedzUsuńBędę musiała spróbować :)
OdpowiedzUsuńHmm, pomysł brzmi ciekawie. Jednak jeżeli sytuacje są przerysowane, a postacie (nawet minimalnie) irytujące, to nie wiem, czy się skuszę.
OdpowiedzUsuńMn ie przekonała Twoja recenzja i wiele, wiele innych, pochlebnych (: Myślę, że za niedługo uda mi się ją dostać.
OdpowiedzUsuńRaz czytalam pochlebne opinie, raz negatywne, jednak mimo wszystko chcę ją przeczytać.
OdpowiedzUsuńcoś w sam raz dla mnie ^^
OdpowiedzUsuńpozdrawiam serdecznie!
Taak, mi także "Cierń" bardzo się podobał ;-) Fajnie, że jeszcze w tym roku mają zamiar wydać kontynuację XD
OdpowiedzUsuńŚrednio na jeża mi się ta książka podobała.
OdpowiedzUsuńChyba raczej nie sięgnę, nie przekonuje mnie ta książka. pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńMam zamiar przeczytać pomimo iż opinie o tej książce są różne :)
OdpowiedzUsuńW okładce tej książki jest coś takiego, że nie mogę oderwać od niej wzroku. Ciekawe, czy treść byłaby dla mnie równie przekonująca. ;)
OdpowiedzUsuńMi się ona w ogóle nie podobała...
OdpowiedzUsuńSpecjalnie mi się do tej książki nie spieszy. Mam takie zaległości z półką i rec., że sporo wody upłynie nim po nią sięgnę.
OdpowiedzUsuńHej. Zaprosiłam Cię do zabawy. Więcej tu: http://invisibl3e.blogspot.com/2012/07/zabawa-dla-blogerow-11-pytan.html
OdpowiedzUsuńPs. Dodałam do obserwowanych i liczę na rewanż :D.
Kupiłam tą książkę w księgarni internetowej, więc niedługo będę ją czytać. Mam nadzieję, że także pokocham "Żelazny Cierń" :)
OdpowiedzUsuń