„Pozwól, że opowiem ci o nano.” (str. 44)
Gdy wejdziesz w świat nano, już
nic nie będzie takie samo. Którą stronę wybierzesz- nanoboty, kierowane przez
tikerów, czy bioty połączone z BZRK? Codziennie toczy się ogromna wojna, ale ty
jej nie możesz nawet dostrzec…
„Co ważniejsze: wolność czy
szczęście?” (str. 43)
Michael Grant ma
charakterystyczny styl tworzenia fabuły; najpierw wrzuca czytelnika na głęboką
wodę i już na początku można poznać wiele interesujących wątków. Z czasem autor
coraz bardziej wszystko komplikuje, więc czytanie książek Granta przypomina
oglądanie dobrego thrillera- chwila nieuwagi i już nie wiesz, co się dzieje.
„Co to, jakaś gra?” (str. 43)
„BZRK” przypomina „GONE”, ale nie
mam tu na myśli fabuły. Nowa powieść Granta, podobnie jak w jego „GONE”, ma
swój własny, niepowtarzalny świat oraz nietuzinkowych bohaterów. Jeśli mam być
szczera, to moim zdaniem „BZRK” jest nawet lepsze. Postacie są tu bardziej
dopracowane, mają swoje marzenia i plany.
Głównymi bohaterami jest dwójka
nastolatków- szesnastoletnia Sadie i jej rówieśnik Noah. Ci, którzy czytali
inne książki autora, wiedzą, że akcja nie kręci się tylko wokół tych postaci.
Można poznać losy przyjaciół i wrogów, ich historię oraz punkt widzenia.
Nieraz obawiałam się o losy Johna
i Sylvii. Autor czasami lubi eliminować lubianych
bohaterów. Cała historia dzięki temu zyskuje, zmusza do uważnego czytania. Powieść
jest dynamiczna, pełna zwrotów akcji. Nie było żadnego nudnego momentu. Książkę
czyta się niezwykle szybko, ułatwia to język utworu oraz interesująca intryga.
Wiadomo, że „BZRK” to wstęp do czegoś bardziej skomplikowanego niż mogłoby się na początku
wydawać.
Opisanie całej fabuły lub choćby
jej część zepsułoby całą tajemniczość powieści. Każdy sam musi etapami
narzuconymi przez autora poznawać świat nano. Czy „BZRK” to coś nowego? Tak,
nawet jeśli ktoś zobaczyłby jakieś podobieństwo do innej historii, musiałby
przyznać, że mimo wszystko Michael Grant do swojej książki dodał jakiegoś
powiewu świeżości. Pisarz znane wątki przemienia w nowe, widać, że ma wiele
pomysłów. Wstęp do nowej serii jest bardzo obiecujący. Kto wie, co też Grant wymyśli. Należy się szykować na wiele niespodzianek. Szkoda tylko, że premiera drugiej części za oceanem jest dopiero w przyszłym roku.
„BZRK” to książka chaotyczna i
poplątana, oczywiście w pozytywnym sensie. Fanom „GONE” nowe dzieło Michaela
Granta potrzebne jest jak powietrze! Polecam również tym, którzy lubią
thrillery oraz zaczytują się w oryginalnych antyutopiach.
Moja ocena: 10/10.
Ohoho...wysoka ocena, więc kto wie :)
OdpowiedzUsuńWidzę, że to dla mnie lektura obowiązkowa ;)
OdpowiedzUsuń"Gone" nie czytałam, więc póki co nie czuję potrzeby sięgnięcia po tę książkę ;] ale może kiedyś...
OdpowiedzUsuńJak na razie nie mam ochoty na ta książkę ale w przyszłości z pewnością po nią sięgnę:)
OdpowiedzUsuń"Gone" bardzo mi się podobało, więc na pewno sięgnę po "BZRK" szczególnie, że tak wysoko oceniasz :)
OdpowiedzUsuńPo twojej recenzji, jest to moja nowa pozycja obowiązkowa :)
OdpowiedzUsuńGone bardzo lubię, ale mój budżet jest ograniczony. Jutro odbieram "Gone 5" i póki co, to będzie koniec zakupów książkowych. Ale ta książka, z pewnością znajdzie się na mojej półce.
OdpowiedzUsuńZazdroszczę, mam wielką ochotę na tę książkę. A co do moich zacnych żurawi, to gratulacje! Czekałam aż w końcu, ktoś się połapie i skojarzy.;D
OdpowiedzUsuńWidziałam ją w empiku, śmiałam się bardzo z tytułu no bo ,,Co czytasz -BZRK" Ale recenzja zachęcająca;)
OdpowiedzUsuńOj, ale mnie zaciekawiłaś. Moja lista książek do przeczytania znacznie się poszerza... Lubię thrillery, więc powinna przypaść mi do gustu.
OdpowiedzUsuńWidziałam już pochlebne opinie, czas się za nią rozejrzeć;)
OdpowiedzUsuńCzytałam GONE tego autora i ta książka mnie kusi. Muszę ją przeczytać. ;3
OdpowiedzUsuńPoluję na tę książkę :]
OdpowiedzUsuńMuszę ją dorwać w swoje łapki:))
OdpowiedzUsuńZaciekawiłaś mnie, coś mi się zdaje, ze nie wyjdę dzisiaj z empiku z niczym.
OdpowiedzUsuńP.S Chyba wkradła ci się mała literówka w tytuł powieści:)
Dziękuję za zwrócenie mi uwagi. Już poprawione. :)
UsuńHymmmm... Zapowiada się całkiem nie źle. Będę ją miała na uwadze :)
OdpowiedzUsuńBardzo mnie zachęciłas! ;)
OdpowiedzUsuńSerdecznie zapraszam:
http://zirtael-bibliomaniak.blogspot.com/
w jaki sposób udało ci sie nawiązać współpracę z jaguarem?:>
UsuńWysłałam e-maila z pytaniem o współpracę.
UsuńNo, wreszcie znalazłam ciekawa recenzję tej książki! Bardzo podoba mi się styl Granta, chętnie sięgnę:)
OdpowiedzUsuńZaciekawiłaś mnie ;) i w dodatku ta ocena... ;)
OdpowiedzUsuńNie jestem do końca przekonana do tej książki, ale jeżeli znajdę w bibliotece, to czemu nie? :)
OdpowiedzUsuńMyślałam czy ją kupić czy nie.. poczekam na jeszcze parę recenzji i wtedy zdecyduję. Twoja jak najbardziej zachęca :)
OdpowiedzUsuńKupić nie kupię, ale chętnie przeczytam jeśli tylko znajdzie się w mojej pobliskiej bibliotece.
OdpowiedzUsuńOkładka okropna.
OdpowiedzUsuńTeż tak na początku uważałam, ale po przeczytaniu książki moja ocena trochę złagodniała, bo okazało się, że okładka to taka podpowiedź. ;)
UsuńKsiążka czeka już u mnie na półeczce, więc z pewnością niedługo przeczytam. ;)
OdpowiedzUsuńPrzyznam, że spodziewałam się czegoś innego i jakoś za pozytywnie nie byłam nastawiona, jednak po takiej recenzji z chęcią sięgnę.
OdpowiedzUsuńProszę, proszę - jaka wysoka ocena! O_o.
OdpowiedzUsuńZmusza mnie, abym przeczytała :-D
Uwielbiam "Gone", ale do tej książki Granta nie byłam przekonana. Może jednak dam jej szansę :)
OdpowiedzUsuńNie, to w cale nie jest dziwne, że piszę dopiero teraz.
OdpowiedzUsuńAch, BZRK! Uwielbiam tę książkę. Podobała mi się zdecydowanie bardziej niż GONE, które porządnie ryje mózg.
Ja, szczerze mówiąc, o wiele bardziej martwiłam się o Vincenta (<3) i Niżyńskiego oraz Ofelię i Wilkes w finałowych scenach niż o Plath i Keatsa. Po prostu wiedziałam, że Sylvia i John sobie poradzą - chociaż też mi napędzili niezłego stracha :).
Pozdrawiam! :)