Kerstin
Gier to autorka książek pisząca też pod pseudonimami Jule Brand i
Sophie Bérard. Dzięki sukcesowi „Trylogii Czasu” stała się jedną z
najlepiej sprzedających się pisarzy niemieckojęzycznych. W „Czerwieni
rubinu” nie ma żadnych zombiaków, wampirów,wilkołaków, wróżek, czy
aniołów, za to są podróże w czasie i przepowiednia.
„Opal i bursztyn to pierwsza para,
agatu w B głosy, wilka awatara,
duet- solutio!- z akwamarynem,
za nimi z mocą szmaragd z cytrynem,
karneole bliźniacze to Skorpion,
ósmy jest jadeit, digestion.
W E-dur czarny turmalin pobrzmiewa,
w F blask szafiru jasny olśniewa
i diament, z nimi prawie w rzędzie,
jedenaście i siedem, Lew poznany będzie.
Projectio! Czas płynie strumieniem,
rubin to początek lecz i zakończenie.” (str. 105)
Szesnastoletnia
Gwendolyn jest zwyczajną nastolatką, która ma nieco mniej zwyczajną
rodzinkę, która „najlepiej wygląda na zdjęciu”, ale nie w tym rzecz.
Niezwykłość rodziny wiąże się z genem podróży w czasie. Dar, czy też
przekleństwo, miała otrzymać Charlotta- nieznośna kuzynka Gwendolyn.
Jedna tajemnica wszystko niszczy… Okazuje się, że to Gwen musi wykonać
niebezpieczną misję w przeszłości. Partnerem dziewczyny ma być niechętny
do współpracy (i oczywiście niesamowicie przystojny) Gideon. Czy podróżnicy rozwiążą zagadkę, której nikt nie poznał od wieków?
Czytając
opis z tyłu książka,można wywnioskować, że Gwendolyn to „zwyczajna
nastolatka”, która mimo wszystko jest w każdym calu idealna. Nic
bardziej mylnego! Gwen to zabawna i inteligentna dziewczyna, ale nie
jest super bohaterką, która cały czas ratuje świat. Szesnastolatka musi
zrozumieć przeszłość oraz poradzić sobie z trudną sytuacją.Komu może
zaufać by odnaleźć sens wszystkich wydarzeń? Strażnicy raczej jej nie
pomagają, a ciotka Glenda i Charlotta tym bardziej.
Przedstawienie
postaci Gwendolyn i Gideona jako niedogadujących się partnerów na
początku trochę „pachniało”schematem innych książek przygodowych, ale
Kerstin Gier tak interesująco i zabawnie opisała sceny z udziałem pary,
że pozbyłam się wszystkich zastrzeżeń jakie miałam sięgając po tę
pozycję. Pozostali bohaterowie też mają nietuzinkowe charaktery, aby je
zrozumieć trzeba poznać wcześniejsze wydarzenia.
Akcja książki to dobre połączenie przygody i thrillera. Mimo wielu wątków autorka wszystko
dobrze przemyślała i nie ma odczucia, że cała historia jest zagmatwana i
pełna niepotrzebnych fragmentów. Niewielu pisarzy potrafi zachować
umiar w tworzeniu fabuły, więc Kerstin Gier spisała się na medal.
Ładne
opisy miejsc i przedmiotów nie męczą i zachęcają do uruchomienia
wyobraźni, a teksty bohaterów nie są wzięte z księżyca, co dodaje
naturalności dialogom. Narracją zajmuje się Gwendolyn (wyjątkiem jest
prolog i epilog). Podróżniczka nie jest irytująca, a określenia jakimi
się posługuje są pełne oryginalności. Na przykład bardzo przypadły mi do
gustu momenty, kiedy Gwenny wspomina filmy historyczne, które oglądała.
Właśnie dzięki przemyśleniom głównej bohaterki nie mogłam odłożyć
książki na półkę. Całość uzupełniają notatki, cytaty i relacje z kronik,
które są świetnym dodatkiem do historii.
Już
od pierwszej strony w„Czerwieni rubinu” czuć magię. Piękna okładka to
nie jedna zaleta tej powieści.Z czystym sumieniem daję ocenę 10/10.
Świetna recenzja !
OdpowiedzUsuńMiałam zamiar odpuścić sobie tą trylogię , ale po Twojej ocenie zmieniłam zdanie ; ) .
Z chęcią przeczytam :D .
Dziękuję bardzo : )