Trzy
anioły przybywają do sennego miasteczka Venus Cove- waleczny Archanioł
Gabriel, uzdrowicielka Ivy oraz Bethany, która jest najmłodsza z całej
trójki i ma najwięcej ludzkich cech.Zadaniem aniołów jest pokonanie zła i
niesienie światła. Niestety nie mogą ukazywać swego prawdziwego
oblicza. Muszą wtopić się w miejscową ludność i przestrzegać pewnych
zasad. Co może być trudne, bo Bethany zapomina o swojej misji i
zakochuje się w człowieku.
Można
by przypuszczać, że anioły mają ciekawą osobowość. Otóż nie. Gabriel i
Ivy są opisani jako idealne do bólu postacie, które wręcz są nudne i
pełne sprzeczności. Nie chcę zdradzać szczegółów, ale Gabriel w jednej
chwili jest wrażliwy na ludzkie błędy i opanowany, a w drugiej obraża
się o błahostkę. Jednak dla narratorki powieści(czyt. Bethany) jest
wzorem do naśladowania. Ivy to bezpłciowa istota, która nie wnosi nic do
fabuły, nie ma co długo o niej mówić. Główna bohaterka, Beth jest
straszna- tu prowadzi głębokie rozmyślenia o ludzkiej egzystencji, a po
chwili myśli o błyszczyku! Brak słów. Teraz przejdźmy drugiej połówki
anielicy.Wybranek serca dziewczyny to Xavier. Przewodniczący samorządu
szkolnego, który ma dobre oceny i jest wręcz bosko przystojny.
Nastolatek nie ma dosłownie żadnych wad, oczywiście według Bethany. Dla
mnie to nierzeczywista postać,która została przesadnie przedstawiona
jako książę z bajki. Molly wydaje się być najnormalniejsza. Zwykła
nastolatka myśląca o zwyczajnych sprawach. Na nieszczęście, autorka
odtwarza ją jako słodką idiotkę.
Ogólnie kreacja wszystkich bohaterów jest beznadziejna, a mogło być tak ciekawie…
Treść
również nie porywa. Non stop przeżywamy te same przemyślenia i rozterki
Beth. Akcja cały czas się powtarza, fabuła jest przewidywalna. A tytuły
rozdziałów to istne spoilery!Radzę się trzymać od nich z daleka. Niemal
w każdym rozdziale wiedziałam co się wydarzy. W pewnym momencie to
całkowicie wiemy jaki będzie koniec historii.Jedynie zwyczaje i
hierarchia aniołów w Niebie mogą w jakimś stopniu zainteresować. Reszta
treści to całkowita klapa.
Sposób
wysławiania się autorki jest o niebo lepszy. Jak na młody wiek
(osiemnaście lat) autorka posługuje się dojrzałym językiem, pełnym
wyniosłości. Cały efekt psują zbyt dokładne opisy miejsc czy
przedmiotów, które nie wnoszą nic do fabuły, jednak da się to czytać.
Gorsze są wspomniane wcześniej „przeskakiwania”. Mam na myśli wciskanie
tekstów zaczerpniętych prosto z podstawówki do nawet mądrych prawd
życiowych.Czasami zastanawiałam się, czy narracją nie zajmują się dwie
różne osoby:mądra, dojrzała Bethany i dziecinna, denerwująca Beth.
Książka
była nudna i przewidywalna. Bywały dobre fragmenty oraz cytaty i
dlatego nie dam oceny 3/10,tylko 5/10. Kto wie, możliwe, że druga część
będzie ciekawsza?
Dalsze losy Bethany (w Polsce jeszcze nie wydane) noszą tytuł „Hades”.
Mam w mniej ambitnych planach ,,Blask", ale skoro tak kiepsko ją oceniasz, to może sobie ją odpuszczę?
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:)