Opowieść poza czasem. Ubierz się
w kimono, ułóż haiku i wejdź do magicznej Krainy Księżyca.
„Miłość nadciąga jak burzowe
chmury, ucieka przed wiatrem i rzuca cienie na Księżyc” (str. 5)
O czym jest ta książka? Na pewno
jest nietuzinkowa i magiczna. To intrygująca baśń z azjatyckimi motywami, a
autorka wyraźnie inspiruje się Kopciuszkiem…
Suzume dowiadując się, kto jest
winny śmierci jej ojca i siostry marzy o zemście. Zabójcą bliskich jest jej
ojczym. Nastolatka z pałaców trafia do kuchni, potem zostaje wygnana na ulicę i
zamknięta w więzieniu. Wszystkie wydarzenia prowadzą do ambitnego planu zemsty.
Dziewczyna wie, że aby osiągnąć swój cel musi poświęcić swoje szczęście i
prawdziwą miłość. Czy Suzume wykona swoje zadanie?
Akcja powieści toczy się w wymyślonej
krainie, niewiadomo kiedy. To historia poza czasem i często, podczas czytania, można
zapomnieć, że wydarzenia opisane w książce nie rozgrywają się w Japonii. Krótko mówiąc otrzymałam coś,
czego się nie spodziewałam, lecz nie uważam tego za minus. „Cienie na księżycu”
to przemyślana baśń, która nieraz może zaskoczyć swoim światem i bohaterami.
Autorka chciała przedstawić swoją
własną wersję Kopciuszka. „Cienie na księżycu” mają kilka elementów tej znanej
bajki; jest książę, pałac, bal, dobra „wróżka”, lecz główna bohaterka jest postacią
bardziej skomplikowaną niż Kopciuszek.
Suzume nie może przebaczyć
swojemu ojczymowi. Od czasu, kiedy dziewczyna dowiaduje się, kto jest winny
śmierci jej ojca i siostry nieustannie podąża za nią chęć zemsty, która powoli
zaczyna ją niszczyć. Każda decyzja nastolatki ma wpływ na jej los, a pod koniec
książki można znaleźć zmiany w charakterze dziewczyny.
Główna bohaterka ma wielu wrogów,
ale nieliczni przyjaciele często pomagają jej w potrzebie. Jako, że jest to
Kopciuszek spotykamy się z dobrą wróżką, która jest chyba najbardziej
pozytywnym elementem w tej opowieści. Nie będę zdradzać szczegółów, bo tylko
czytając wszystko od początku można docenić kreację bohaterów.
Książka zachwyca swoją
oryginalnością oraz klimatem. Język jest bardzo obrazowy, autorka często używa
japońskich określeń. Na końcu jest słowniczek, który jest bardzo pomocny i
można się z niego dowiedzieć wielu istotnych informacji.
Nie można również narzekać na
oprawę graficzną. Ładne kolory oraz azjatyckie znaki skutecznie przyciągają uwagę.
Napiszę jeszcze, że Zoe Marriott nieraz potrafi zaszokować i widać, że miała wiele pomysłów. „Cienie na księżycu” to interesująca powieść i z chęcią przeczytałabym inne książki tej autorki.
Napiszę jeszcze, że Zoe Marriott nieraz potrafi zaszokować i widać, że miała wiele pomysłów. „Cienie na księżycu” to interesująca powieść i z chęcią przeczytałabym inne książki tej autorki.
Podsumowując, „Cienie na
księżycu” to lektura warta uwagi, więc z czystym sumieniem oceniam ją na 7/10.
Możliwe, ze ocena byłaby wyższa, gdyby nie zakończenie, które nie jest
najgorsze, lecz do arcydzieł niestety nie należy. Pomijając tę wadę, książka
jest ładną historią, która na pewno znajdzie swoich fanów.
Hmm, ta książa jakoś po okładcemnie specjalnie nie przyciągnęła, ale skoro jest magia i Kopciuszkowe odniesienia, to może... ;)
OdpowiedzUsuńTirindeth, według mnie "na żywo" książka ślicznie wygląda. Projekt okładki wykonała ta sama osoba, co w "Trylogii czasu", więc pewnie stąd te moje zachwyty. :)
UsuńW sumie z wielką chęcią przeczytam jak wpadnie w moje ręce. Może jest w bibliotece ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Mam ją na oku:))
OdpowiedzUsuńOkładka mnie urzekła. Sam opis na odwrocie już nie tak bardzo. Jednak baśnie kocham i to nawiązanie do Kopciuszka całkowicie mnie przekonuje. Z przyjemnością sięgnę.
OdpowiedzUsuńWszystko, co związane z Azją jest dla mnie niezwykle interesujące, więc chętnie przeczytam :)
OdpowiedzUsuńBardzo mnie zainteresowałaś, na pewno przeczytam! :)
OdpowiedzUsuńmnie urzekła okładka i książkę mam w planach, po recenzji widzę, że powinna mi się spodobać :)
OdpowiedzUsuńZ wielką chęcią przeczytam, gdy będę miała okazję :)
OdpowiedzUsuńKsiążka intryguje mnie od samego początku. Muszę więc szybko dorwać ją w swoje ręce :P
OdpowiedzUsuńGdzieś słyszałam Pozdrawiam ;)
OdpowiedzUsuń