Zakon Chaosu jest coraz silniejszy, a Lathenia jest wściekła, że Strażnicy odważyli się pokrzyżować jej plany. Zła bogini zamierza zakończyć wojnę i wypowiada Straży ostatnią bitwę. Teraz Strażników czekają ciężkie czasy. Muszą oni odnaleźć klucz, który pozwoli otworzyć zbrojownię w Veridianie, lecz nie będzie to łatwe. W szeregach podróżników jest zdrajca. Jeśli podejrzliwość i niepewność wygra, Straż będzie pokonana. Kto zwycięży walkę trwającą od wieków?
Po
przeczytaniu ostatniej kartki "Mroku", nie mogłam się doczekać
trzeciego tomu- "Klucza". Na nieszczęście premiera zakończenia serii
"Strażników Veridianu" ciągle była przekładana. Cóż, pozostały mi marzenia. Zawsze, gdy patrzyłam
na okładkę ostatniej części, wyobrażałam sobie efektowny koniec, niezwykłą
atmosferę i wartką akcję. Krótko mówiąc spodziewałam się książki wbijającej w
fotel. Miałam nadzieję, że będzie historia, do której będę potem nieraz wracać. Czy otrzymałam powieść z moich marzeń? Nie do końca.
Akcja utworu, chociaż wartka, nie była tak ciekawa jak na przykład "Straż". W "Kluczu" dzieje się wiele, ale miałam wrażenie, że autorka spisywała każdy pomysł, który przychodził jej do głowy podczas tworzenia powieści. Nie byłoby to takie złe, gdyby Marianne rozwinęła część wątków. Mimo tych ponad pięciuset stron, "Klucz" w moich oczach wyglądał na niedopracowaną książkę. O pomstę do nieba wołają podróże w czasie. Pierwszy skok do 1768 roku zapowiadał się naprawdę interesująco. Młodzi Strażnicy mają specjalną misję na statku Jamesa Cooka. Zadanie podróżników jest trudne, pełne niebezpieczeństw i... strasznie krótkie! Rozumiem, że nie należy pisać niepotrzebnych dłużyzn, lecz nie zaszkodziłoby dodać kilku słów wprowadzających do świata XVII wieku. To samo dotyczy drugiej wycieczki w przeszłość. Ostatni dzień istnienia Atlantydy to oryginalny czas na umiejscowienie akcji. Mogło być tak pięknie, ale oczywiście wszystko zepsuł brak rozbudowanych opisów. W ogóle nie mogłam sobie wyobrazić mitycznej krainy, co nie pozwoliło mi "wsiąknąć" w historię. Styl pisania pisarki jest prosty i lekki, podobnie jak w poprzednich częściach, jednak widać, że nie rozwinął w pełni skrzydeł. A co z kreowaniem charakterów?
Większość postaci nie błyszczy. Najbardziej irytował mnie chyba Dillon, który zachowywał się jak sześcioletni rozkapryszony dzieciak. Także Arkarian zmienił się nie do poznania- jego wypowiedzi były zwyczajnie mdłe. Wiem, że pani Curley potrafi tworzyć ciekawych bohaterów, zatem "Klucz" to takie kopanie leżącego. Tylko nieliczne postacie nie stoczyły się na samo dno. Na pochwałę zasługuje na przykład Rochelle, ponieważ narracja z jej punktu kilka była o wiele lepsza niż marudzenie Matta.
Akcja utworu, chociaż wartka, nie była tak ciekawa jak na przykład "Straż". W "Kluczu" dzieje się wiele, ale miałam wrażenie, że autorka spisywała każdy pomysł, który przychodził jej do głowy podczas tworzenia powieści. Nie byłoby to takie złe, gdyby Marianne rozwinęła część wątków. Mimo tych ponad pięciuset stron, "Klucz" w moich oczach wyglądał na niedopracowaną książkę. O pomstę do nieba wołają podróże w czasie. Pierwszy skok do 1768 roku zapowiadał się naprawdę interesująco. Młodzi Strażnicy mają specjalną misję na statku Jamesa Cooka. Zadanie podróżników jest trudne, pełne niebezpieczeństw i... strasznie krótkie! Rozumiem, że nie należy pisać niepotrzebnych dłużyzn, lecz nie zaszkodziłoby dodać kilku słów wprowadzających do świata XVII wieku. To samo dotyczy drugiej wycieczki w przeszłość. Ostatni dzień istnienia Atlantydy to oryginalny czas na umiejscowienie akcji. Mogło być tak pięknie, ale oczywiście wszystko zepsuł brak rozbudowanych opisów. W ogóle nie mogłam sobie wyobrazić mitycznej krainy, co nie pozwoliło mi "wsiąknąć" w historię. Styl pisania pisarki jest prosty i lekki, podobnie jak w poprzednich częściach, jednak widać, że nie rozwinął w pełni skrzydeł. A co z kreowaniem charakterów?
Większość postaci nie błyszczy. Najbardziej irytował mnie chyba Dillon, który zachowywał się jak sześcioletni rozkapryszony dzieciak. Także Arkarian zmienił się nie do poznania- jego wypowiedzi były zwyczajnie mdłe. Wiem, że pani Curley potrafi tworzyć ciekawych bohaterów, zatem "Klucz" to takie kopanie leżącego. Tylko nieliczne postacie nie stoczyły się na samo dno. Na pochwałę zasługuje na przykład Rochelle, ponieważ narracja z jej punktu kilka była o wiele lepsza niż marudzenie Matta.
"Rzeczy, których byśmy sobie życzyli, potrafią być ulotne jak sen i równie odległe od rzeczywistości." (str. 335)
Od ostatniego tomu "Strażników Veridianu" oczekiwałam naprawdę wiele. Niestety książka mnie trochę zawiodła. Może to dlatego za wysoko postawiłam poprzeczkę? Przy lekturze "Klucza" nie bawiłam się tak świetnie jak podczas czytania "Straży". Skutkiem tego jest to, że trzeci tom odebrałam tak, a nie inaczej. Bardzo tego żałuję, bo "Klucz" nie jest całkowicie tragiczny, ale zabrakło mu klimatu, który był obecny w pierwszej części trylogii. "Straż" szczerze polecam, ponieważ miło spędziłam z nią czas, jednak co z kontynuacją? W moich oczach zakończenie serii jest przeciętne, ale to nie zmienia faktu, że początek "Strażników" zawsze będę wspominać z uśmiechem na twarzy. "Klucz" bynajmniej nie jest wybitną lekturą, lecz myślę, że jeśli szukacie lekkiego czytadła z podróżami w czasie i licznymi przygodami, to się nie rozczarujecie.
Książkę otrzymałam od pani Joasi z Wydawnictwa Jaguar. Dziękuję!
Kurcze, ile to było? Pół roku temu? Wtedy wygrałam w blogowym konkursie pierwszą część tej trylogii. Do dzisiaj nie potrafię się przemóc i skończyć czytać. :-/ O kontynuacji już nie wspomnę. :-P
OdpowiedzUsuńSerii "Strażnicy Veridianu" póki co nie mam w planach. Może za jakiś czas zmienię zdanie:)
OdpowiedzUsuńDwie części mam za sobą. Niebawem, muszę rozejrzeć się za trzecią. Wypada poznać zakończenie tej historii.
OdpowiedzUsuńPierwsze słyszę o tej serii, a czytam naprawdę wiele recenzji dziennie. Możliwe, że gdzieś coś przeoczyłam.
OdpowiedzUsuńKiedyś za książkę na pewno się przeniosę, ale jeszcze nie wiem kiedy i wgl. Najpierw chciałabym dorwać pierwszy tom i jak widzę - nie zawiodę.
Pozdrawiam,
Jaką ja mam chrapkę na pierwszą część!
OdpowiedzUsuńNiespecjalnie mnie ciągnie do tej serii, niestety.
OdpowiedzUsuńCzy już wspominałam, że masz piękne zdjęcie w nagłówku bloga? Ten rysunek ma w sobie delikatność i drapieżność jednocześnie. WOW!
Dziękuję, że zwróciłaś uwagę na nowy wygląd bloga. Myślę, że ten obrazek zostanie już na stałe. :)
UsuńO serii pierwszy raz słyszę i jakoś nie szczególnie czuję się nią zainteresowana. Raczej nie sięgnę
OdpowiedzUsuńHmm jestem zainteresowana ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Nie czytałam tej serii i tym razem odpuszczam. ;)
OdpowiedzUsuńseria póki co jest mi obca, zatem daruję sobie na razie lekturę książki :)
OdpowiedzUsuńA mnie cała seria przypadła do gustu.
OdpowiedzUsuńChyba jednak odpuszczę sobie tę serię:)
OdpowiedzUsuńBardzo ładny szablon;)
Dziękuję :)
UsuńLubię tę serię, aczkolwiek Klucz leży na półce i czeka tylko aż się za niego zabiorę... Tylko ta długość mnie jakoś tak no... odstrasza. Chociaż pamiętam, ze te książki czytało się naprawdę szybko ;)
OdpowiedzUsuńMnie ilość stron zazwyczaj nie odstrasza. Lubię długie książki, ale tylko jeśli mają ciekawą treść. ;)
UsuńNie znam tej serii. Może kiedyś się za nią zabiorę :)
OdpowiedzUsuńDwie pierwsze części kocham całym sercem. Zobaczymy, jak będzie z trzecią :).
OdpowiedzUsuńŁączę się z tobą w bólu!
OdpowiedzUsuńNa temat Klucza już rozmawiałyśmy, więc nie będę się powtarzać, ale zainteresowała mnie inna rzecz - długo pisałaś tę reckę :D
Jenn, reckę zaczęłam pisać kilka dni po naszej rozmowie i napisałam ją w trzy doby, ale dopiero teraz ją opublikowałam. ;)
UsuńMiałaś rację- "Klucz" bardzo trudno ocenić, dlatego też tym razem nie dodałam oceny w skali od 1 do 10. ;)
Ach! To dobrze! Bo już się bałam, że męczyłaś się z nią tygodnie :D
UsuńAno, ciocia Jenny zawsze ma rację xD. Dlatego właśnie ja nigdy nie stawiam oceny cząstkowej książce - bo przyjdzie kiedyś taki drugi "Klucz" i nie wiadomo co mu postawić :)
Jenn, ty nie musisz wystawiać oceny. :P Twoje recenzje wszystko świetnie opisują i zazwyczaj wiem jaką ocenę mniej więcej byś dała.
UsuńA drugi "Klucz" może przyjść, ale najważniejsze jest to, aby był lepszy. :)
Awww... Dziękuję <3. Wiele znaczą dla mnie te słowa :D. Ale muszę przyznać, że tobie też dobrze idzie niestawianie ocen :)
UsuńO to-to-to-to! Koniecznie lepszy!
O serii słyszałam, jednak jak na razie nie będę się za nią brała. Może kiedyś ;)
OdpowiedzUsuńKsiążka może być dobra, ale jak słyszę "seria" kolejna "część" to mam Ciary ! Wkurzają mnie już pomału całe sagi ;p
OdpowiedzUsuńWow, wydaje się ciekawe,pomimo Twojego lekkiego rozczarowania, jednak nie bardzo się łapię, ponieważ nie czytałam nawet pierwszego tomu;(
OdpowiedzUsuńwritten-by-bird.blogspot.com
A ja na razie skończyłam na pierwszym tomie. Za drugi nie mam na razie okazji się zabrać.
OdpowiedzUsuńNa razie nie mam czasu, ale jeśli wpadnie kiedyś w moje ręce, z chęcią przeczytam .
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Bardzo bym chciała przeczytać pierwszą część ;)
OdpowiedzUsuńChwilowo nie mam ochoty rozpoczynać kolejnej trylogii bądź serii, dlatego odpuszczę sobie czytanie Strażników Veridianu. Ale tytuły na wszelki wypadek sobie zapisuje
OdpowiedzUsuńNa razie mam swój stos książek które muszę przeczytać tak więc, nie zaczynam nowych serii ale, jeżeli znajdę wolną chwilkę to z chęcią przeczytam tę pozycję:) Pozdrawiam i zapraszam do mnie na http://kulturalna-rzeczywistosc.blogspot.com/
OdpowiedzUsuń