
Aria, Emily, Hanna i Spencer zrobiły coś przerażającego i teraz zamierzają postąpić z A. tak jak on/a postępuje z nimi - bezlitośnie. Czy cztery mieszkanki Rosewood odnajdą w końcu osobę, która wszystko o nich wie? Oto jest pytanie!
Co podoba mi się w "Bezlitosnych"? Otóż, widać znaczną zmianę charakterów głównych bohaterek. Po przeczytaniu wszystkich dziesięciu tomów, zauważa się cechy dziewczyn lepiej niż na początku całej historii. Problemy Arii, Spencer, Emily i Hanny nie są już takie lekkie jak kiedyś, co dodaje jeszcze większego dramatyzmu, gdy A. przysyła kolejną wiadomość. W tym tomie podoba mi się także postać Spencer. Jej chęć zabłyśnięcia, jej plany i stąpanie po cienkiej granicy między jawą a snem. Autorka świetnie ukazała psychikę tej bohaterki i właściwie dziwię się czemu, pozostałe dziewczyny nadal myślą ciągle o chłopakach i ciuchach. I tu muszę się przyczepić, ponieważ przyznam, że coś mi nie grało w "Bezlitosnych". Z jednej strony książka stała się poważniejsza, a z drugiej nadal pozostała infantylna, ale tylko trochę. Na szczęście, bo nie wiem, czy zniosłabym kolejne powstania i powroty. Mam nadzieję, że pani Shepard w końcu przestanie tworzyć coraz to nowe pary, ponieważ wątek kryminalny jest już wystarczająco poplątany i raczej nie trzeba gmatwać wszystkiego, co dotyczy Kłamczuch i ich relacji z innymi ludźmi. To tylko moje zdanie, więc możliwe, że znajdą się miłośnicy takich rozwiązań fabularnych.
Wypadałoby napisać też parę słów o stylu autorki. Według mnie, jest lepszy on niż na początku "PLL". Nadal jest lekki, lecz zdania są bardziej rozbudowane i zawierają więcej dobrze dobranych środków stylistycznych. Widać, że Sara Shepard nabrała wprawy w tworzeniu książek. Klimat "Bezlitosnych" jest tajemniczy, a główna intryga jest tak skonstruowana, że ciągle podejrzewa się innego bohatera. Lubię, gdy fabuła jest pełna niespodzianek i cenię sobie pisarzy, którzy nie podają wszystkiego na tacy. Myślę, że właśnie na tym polega czar książek o Kłamczuchach - nic nie jest jasne, wszystko to tylko domysły.

Za książkę dziękuję wydawnictwu Otwarte.